poland.
no, not holland, poland.
no.
3 i pol tygodnia.
na bali.
zasadniczy zestaw odpowiedzi, ktory najprosciej byloby skserowac i rozdawac, jako poczatek rozmowy. zasadniczy zestaw pytan i reakcji to:
skad jestes?
oo, z holandii!
mowisz po indonezyjsku?
jak dlugo na wakacjach?
i gdzie potem jedziesz?
prosste.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
jakarta nie ma rozmiaru. nie zaczyna sie i sie nie konczy. pytanie o to, czy cos jest blisko, jest pytaniem z zasady bezzasadnym.
- ej do tego baru wieczorem, to mamy blisko?
- ta, w sumie tak.
25 minut w taksowce, bez korkow.
brak korkow to zreszta domena nocy. jakarta nie jedzie. tam nic nie jedzie. 9 i pol miliona ludzi ma chyba z miliard samochodow. i sto miliardow skuterow. w hanoi na ulicy jest sajgon. ale wbrew pozorom, jest on jakostam kontrolowalny, przewidywalny i ogarnialny. jakarta? lepiej siedziec w domu. pieszo chodzic sie nie da, srodka lokomocji jakos sobie nie wyobrazam we wlasnych rekach.
do wieczora raczej wies. niemajaca granic w przestrzeni, ale wies. raczej syf, raczej nie pachnie, raczej jest srednio.
wieczorem robi sie city. te same miejsca, a jakoby inne.
do wieczora w domu. wieczorem za dom.
i wesole miasteczko.